W ciszy i lekkim niepokoju wróciłem do swojej watahy obawiając się tego, że ktoś z Mondeles mnie zauważył.
- Gdzie byłeś? - spytał mnie surowy przywódca stada
- Na spacerze.
- Na spacerze? Chłopie! Teraz trwają polowania Kordos. Przydzieliłem ci drugi stopień nie dlatego, żebyś chodził sobie na spacery.
- Dobrze, przepraszam.
- Zejdź mi z oczu. - warknął
Udałem się więc do miejsca gdzie przebywały wilki drugiego stopnia. Nie wiem dlaczego, ale każdy omijał mnie szerokim łukiem.
- O co wam chodzi? - spytałem poirytowany jednak nie usłyszałem odpowiedzi
Na szczęście miałem swojego przyjaciela, który właśnie wrócił z polowania.
- Cześć Justin. - powiedział zdyszany
- No cześć Charlie. O co im wszystkim chodzi?
- Miałeś pilnować groty podczas polowań Kordos. Ktoś z ich watahy wkradł się do naszej i zabrał kilka kilogramów naszego mięsa. Każdy obwinia za to ciebie.
- Jaki ja jestem głupi...
- Musisz zgłosić się do Math'a po karę lub do Florence.
- Wolę iśc do Florence. Może kobiety nie są takie surowe.
- Wiesz, to zależy od jej humoru.
- Taa... W każdym razie dzięki, że mi wyjaśniłeś bo tak to bym dalej robił z siebie debila nie wiedząc o co chodzi.
- Nie ma sprawy. W końcu jesteś moim przyjacielem.
Korytarzem przechodziła właśnie Florence. Podbiegłem do niej, a ona od razu zaczęła:
- O, już jesteś. Masz w 2 dni uzbierać wszystkie utracone kilogramy mięsa. Taka jest kara. Oczywiście bez niczyjej pomocy.
- A jeśli tego nie zrobię?
- Trafisz do lochów pod ziemią.
- Dobrze, więc wykonam swoje zadanie. - powiedziałem chociaż nie byłem tego taki pewny, ale bałem się konsekwencji jakiej jest pobyt w lochach.
niedziela, 3 stycznia 2016
Rozdział 4 ,,Przyjaciel na dobre i na złe"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://a-walk-to-remember-jb.blogspot.com/
Mmmm jakie boskie czekam na ciąg dalszy: )
OdpowiedzUsuńMmmm jakie boskie czekam na ciąg dalszy: )
OdpowiedzUsuń